7 sposobów, na które agencja może Cię oszukać
Spis treści
- Sposób 1 – brak dostępu do narzędzi
- Sposób 2 – płacenie za usługi, które są darmowe
- Sposób 3 – linki z zaplecz
- Sposób 4 – niewłaściwie dobrane frazy
- Sposób 5 – brak wydanego budżetu reklamowego
- Sposób 6 – prawa autorskie
- Sposób 7 – sporo obiecać i nie musieć się z tego wywiązać
- Z czego się to bierze?
- A jak sobie z tym poradzić?
Przychodzi do nas klient z pytaniem o prowadzenie kampanii Google Ads. Prosimy o dostęp, żeby zobaczyć, jak to wygląda, na co klient odpowiada, że nie ma dostępu. Krew mnie wtedy zalewa. Ta sytuacja powtarza się tak często, że nie potrafię już policzyć, ile razy się z tym zetknąłem. To jeden z przykładów nieuczciwej działalności agencji, z jaką współpracował klient. Sposobów na oszukiwanie klientów przez agencje jest więcej. Pokażę Ci tutaj 7 najczęstszych.
Powiedzmy to otwarcie, agencje bardzo często mają przewagę nad klientem. Tą przewagą jest wiedza, znajomość narzędzi, sposobu działania itd. Dlatego, mimo że trochę walczę z wiatrakami, to chcę uzbroić Cię w wiedzę – jak nie dać zrobić sobie krzywdy, prowadząc biznes on-line.
Oczywiście od razu muszę zaznaczyć, że są wyjątki. Zdarza się, że klient z jakiegoś powodu nie może posiadać swojego konta reklamowego (np. z powodu problemów z płatnościami). Wówczas to właśnie agencja może być właścicielem. Sami też czasem tak robimy. Warto jednak jasno powiedzieć klientowi, jakie mogą być konsekwencje i z czym się to wiąże, że konto jest po naszej stronie. Często bowiem widzę, że niektóre agencje żerują na nieświadomości klientów.
Sposób 1 – brak dostępu do narzędzi
To jest chyba najczęstszy i najbardziej rozbudowany problem. Ma różne odmiany i z każdym narzędziem może być nieco inaczej, ale sprowadza się do jednego: rozpoczynasz współpracę reklamową i właścicielem konta reklamowego (czy narzędzia analitycznego) jest agencja.
Jest to dla Ciebie bardzo duże zagrożenie. Dlaczego?
Jeśli nie masz dostępu do panelu reklamowego:
Widziałem przykłady, gdzie klient płacił jedną opłatę – za prowadzenie konta i za budżet reklamowy, ale nie dostawał żadnej informacji, jaki jest podział budżetu.
W przypadku zakończenia współpracy:
Jakich narzędzi to najczęściej dotyczy?
Sposób 2 – płacenie za usługi, które są darmowe
Nie chodzi mi tutaj o płacenie za czas pracy specjalisty! Chodzi raczej o nagminny przykład, jakim jest oszukiwanie klienta i wciskanie mu, że musi zapłacić za przedłużenie widoczności wizytówki Google. To najczęstszy przykład. Są niestety również wyspecjalizowane w takiej działalności firmy. Dzwonią do właścicieli wizytówek i próbują im wmówić, że wizytówka wygasa, a oni są oficjalnym partnerem Google i mogą pomóc.
Sposób 3 – linki z zaplecz
Pozyskiwanie linków to wciąż kluczowy element pozycjonowania. Wiele agencji posiada do tego celu specjalnie przygotowane zaplecza stron internetowych. Są one często ukrywane – żeby Google i konkurencja nie mogli ich łatwo znaleźć.
Takie zaplecza potrafią mocno zwiększyć pozycję strony, do której linkują. Problem jest jednak taki, że po zakończeniu współpracy bardzo często linki znikają. A my tracimy pozycje.
Sposób 4 – niewłaściwie dobrane frazy
Choć odchodzi się już od modelu tylko skoncentrowanego na płaceniu za konkretne frazy, to nadal można się natknąć na agencje, które tak się rozliczają. Gdy rozliczamy się od pozycji, agencje mają czasem tendencję do wybierania łatwych fraz i na dodatek takich, które raczej nie przyniosą sprzedaży.
Wtedy agencja bardzo łatwo wbija na wysokie pozycje frazy, które generują „pusty” ruch, a agencja zgarnia swoją prowizję.
Sposób 5 – brak wydanego budżetu reklamowego
Ten sposób jest połączony z punktem 1. Jeśli nie masz dostępu do konta reklamowego, nie masz sposobu, żeby zweryfikować, czy ustalony budżet reklamowy został wydany (i czy został wydany właściwie).
Nie wiesz również, czy pieniądze poszły na budowanie świadomości marki, remarketing czy sprzedaż. Równie dobrze reklamy mogły się wyświetlać na frazy, które w żaden sposób nie obchodzą Twoich klientów.
Takie przypadki widziałem nie tylko u małych klientów, ale przy dużych budżetach również. Tam zresztą łatwiej „ukryć” wydatki. A jeśli agencja ma prowizję od wydanego budżetu (najczęstszy model rozliczeń), to już wiesz, dokąd to zmierza.
Sposób 6 – prawa autorskie
Agencji może „nie chcieć “się kupić licencji na jakiś utwór (grafika, muzyka, teksty, czy cokolwiek innego). Przekazuje produkt do klienta i w razie problemów… to klient ma problem!
Dlatego tak ważne jest podpisanie odpowiedniej umowy dot. przeniesienia praw majątkowych i sprawdzenia, czy agencja na pewno ma prawa autorskie do danego utworu.
Sposób 7 – sporo obiecać i nie musieć się z tego wywiązać
Tego na pewno każdy z nas kiedyś doświadczył. Przy rozmowach wstępnych cała współpraca jest opisywana w samych superlatywach. Agencja wskazuje, czego to ona nie zrobi. A w rzeczywistości mamy rozjazd.
Bierze się to z kilku czynników.
Z czego się to bierze?
Niestety, najczęściej z nieświadomości. Dlatego tak ważne jest, żeby właściciele biznesów i marketingowcy posiadali choć podstawową wiedzę. Wiadomo, że zatrudniamy specjalistów, bo to oni są ekspertami w danej dziedzinie, ale musimy umieć ich choćby skontrolować.
A jak sobie z tym poradzić?
Podstawowa kwestia: musisz wiedzieć, czego chcesz. Jakie masz cele do zrealizowania. Weryfikuj również obietnice agencji – są grupy specjalistyczne, gdzie co chwilę jest prośba o opinię – czy to o sposobie rozliczania, czy opinii o danej agencji.
Trzecia kwestia – ustalaj zakresy działań z agencją. Najlepiej mieć zakresy w umowie, ale często w zupełności wystarczy, żeby były one na mailu.
Dopytaj również, w jaki sposób dana agencja marketingowa działa i w jaki sposób będzie realizować swoje obietnice.
Sama wiedza o tym, co może się wydarzyć, bardzo często wystarczy. Dlatego jeśli znasz kogoś, kto chce nawiązać współpracę z agencją – wyślij mu ten wpis, możesz mu uratować wiele miesięcy bezowocnej współpracy z agencją digitalową!
Piotrze, pieski i dobre żarcie uwielbiam – to widać po mnie od razu. Na początek mam kilka pytań:
1. Kto ma większy zasięg: Ty biegnąc, czy ja na e-hulajnodze?
2. Czy Twoje suchary są bardziej suche od moich?
3. Porozmawiajmy. Najlepiej przy dobrym żarciu i sucharach.
Dzięki Feliks za Twój komentarz 🙂
Piotrze, model hulajki to Techlife x7s z przebiegiem około 500km… wg producenta ma 70 km zasięgu w trybie eko. Ja, choć nie należę do wagi piórkowej, przejechałem na niej około 20 km, bez miedzyładowania i nadal miałem spory zapas w akumulatorze.
Twój dystans jak na bieg to sporo (więcej niż maraton – victoriaaaa!). Do tego dowiedziałem się czegoś nowego: musiałem doczytać co to przewyższenie w biegach górskich.
Proszę o kontakt w sprawie możliwości spotkania, czy rozmowy online… Dostosuję się do Twoich preferencji… Oj. Tylko proszę o rozsądek, bo nie bezwarunkowo… :p
I uprzedzam, że nie przebiegnę z Toba więcej niż 300m bo dostanę zadyszki… Jakby co to mogę jechać, a Ty mnie goń.